Tym oto tytułem skwituję wynik wyborczy Kongresu Nowej Prawicy. Nie będę ukrywał, że przewidywałem kolejną porażkę nowego wcielenia ugrupowania Korwina. Nowa nazwa, wódz ten sam (a raczej komik) z tym, że po latach oklepane anegdoty nie są tak zabawne a wręcz nużą. Wolnorynkowa histeria nie jest zbyt przekonywująca dla ludzi chcących pewnej stabilności w życiu rodem z PRLu (stałej pracy i mieszkań chociażby). A intelektualna forma, której nie można odmówić KNP nie przekona wystarczającej liczby osób. Jak widać wygrywa ten, kto ma najbardziej rozmyty program – PO. W demokracji XXI wieku nie liczy się światopogląd, nad nim góruje masa innych drobiazgów od kroju garnituru do bajkopisarstwa. Wprawdzie sądziłem, że uda im się ugrać 2-3% dzięki temu, iż mobilizacja na internecie była ogromna, ruszyli pełną parą na forach, w komentarzach i portalach społecznościowych. Jednak nie tędy droga panowie. Co ciekawe inny cyrkowiec dostał się z sporym poparciem do koryta – Palikot. Już słychać lamet na prawicy, że to koniec świata… a ja mówię, że nie, wręcz przeciwnie to dopiero początek końca demokracji parlamentarnej. Banda zboczeńców i fascynantów „odjazdu” w inne stany świadomości skompromituje Sejm w oczach wielu, a każda akcja budzi reakcję. My skrupulatnie pracujemy i czekamy na sztorm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz