Rewolucja społeczna, zwana także rewolucją obyczajową z końca lat 60 ubiegłego wieku wywarła ogromy wpływ na kształtowanie się młodzieży kolejnych pokoleń. W zawrotnym tempie dokonała wielu przemian mentalnych nastolatków. W jej wyniku powstała kontrkultura a w raz z nią rozwój subkultur. Zjawisko dość dziwne, gdyż z jednej strony słusznie krytykujące narastający już wówczas konsumpcjonizm na „zachodzie” z drugiej kontestujące idealizm ładu oparty na wielowiekowej tradycji.
Narodziny subkultur to powstanie nowych ściśle scharakteryzowanych form. Mimo na pierwszy rzut oka tak wielce różniących się wobec siebie i często wręcz przeciwstawnych sobie treści - chociażby ruch hipisowski i reakcyjny wobec niego ruch punks/skinheads – posiadał mimo całej otoczki ten sam cel, którym była dobra zabawa. Takie też jest założenie każdej subkultury, poprzez wyszukaną formę, poczucie odnalezienia się w grupie, nadania sobie wyrazu sprowadza się do jednego – dalszej wegetacji w systemie na bocznym torze polityki, jako nie kreatywna opozycja.
W momencie przeniknięcia zróżnicowanych politycznych treści do subkultur, niektóre z nich stają się wyznacznikami młodzieżówek tzw. prawicy i lewicy. Jednak proces ten już nie trwa, obecnie mamy do czynienia z zacieraniem się różnic w subkulturach. Coraz rzadziej spotyka się grupy młodzieży tworzące „paczkę” przyjaciół w jednolitym stylu. Media promują coś, co nazwałbym mixem – zlepkiem różnych elementów stylu w jednorodność. Czyżby nakręcone zjawisko tworzenia subkultur było już tylko kwestią czasu. Dawna inicjatywa własna zostaje ewidentnie zastąpiona tym, co jest „na topie” i budzi „lans”, a wyznaczają to celebryci. Słówko dość popularne i nowe na naszym „podwórku”, które według pewnej definicji znaczy: celebryt to osoba, która jest znana z tego, że jest znana. Owa definicja pięknie ujmuje prostotę tegoż zjawiska.
W osiągnięciu odpowiedniego statusu pomagają sklepy sieciowe zwane firmowymi, dostarczając nam „oryginalne” ciuszki, dzięki czemu możemy upodobniać się do celebrytów. Co warte jeszcze uwagi, w całej tej maskaradzie nie do końca chodzi o to, co jest fajne, ale o to, co jest kosztowne. Dobre ciuchy to tzw. markowe drogie ciuchy. Aby sprostać wymaganiom nowych czasów nie wystarczy już skombinować sobie coś, czego nie mają inni bądź włożyć w styl subkultury „coś od siebie”, lecz wystarczy mieć pieniądze, dużo pieniędzy i odpowiednio je wydawać. Poprzez globalizm osiągnęliśmy wysokie stadium konsumpcjonizmu. Garstka pajaców na ekranie telewizora wyznacza styl, w którym miarą oceny człowieka jest jego rozrzutność. Tak więc, czy subkultura jest już przeszłością, środkową fazą między tym, co wyznaczało normę i powszechność a tym, co zmierza do kolejnej jednorodności.
Świat globalny nie lubi różnic, mimo całej swej paplaniny o wielokulturowości zmierza do jednolitości, jednak niezwiązanej z tym, co naturalne a z tym, co wykreowane z pewnych sfer w imię dobra ogólnoludzkiego, oczywiście pod odpowiednią batutą.
Subkulturę zostawmy nastolatkom, dorośli do polityki. Co dojrzałych ludzi obchodzi narzucona moda, czy kto ile wydaje kasy na ciuchy. Takie teksty dobra do poradnika 'jak zostać prawdziwym skinem' punkt 1: musisz być biedny
OdpowiedzUsuńPłytkie myślenie, świat nie jest taki prosty. Subkultura tworzy pewien klimat dla potencjalnego rozwoju światopoglądu, trzeba brać to pod uwagę oceniając społeczeństwo. A co kogo obchodzi ile wydaje kasy, otóż to jest przykład tego jak silnie konsumpcjonizm wdziera się w życie, (chociażby słynne telefony komórkowe - uboższe dzieci z starymi modelami były wyśmiewane przez bogate, że chodzą z cegłą - jest to jedno z zjawisk patologicznych w szkołach). Nie wiem skąd anonimowy wywnioskował taką radę do poradnika, w każdym razie na pewno nie zostaje się "skinem" poprzez kupienie sobie bluzy z takim napisem.
OdpowiedzUsuńW sprawie dorosłych i polityki, w demoliberaliźmie już takowi byli, zwali się LPR. Pozostała po nich tylko zła sława... Kto przywdziewa garniturek i zaczyna paplaninę o demokracji kończy zwykle, jako upaprany w gówno jeden z nich, bądź gdy na to nie przystaje burzliwie kończy swoją demokratyczną karierę
OdpowiedzUsuńZmiencie na blogu czcionke, albo tlo. Moze jedno i drugie, bo ciezko sie to czytga.
OdpowiedzUsuńProszę.
OdpowiedzUsuńNiestety musieliśmy zrezygnować z walorów estetycznych dla lepszej czytelności skoro poprzednia czcionka sprawiała trudności.